PRZESPANY TURNIEJ

Orliki 2007 I nie wróciły jeszcze do swojej normalnej dyspozycji po przerwie świątecznej. Przykładem rozkojarzenia były mecze rozgrywane w silnie obsadzonym turnieju halowym na ul. Gładkiej.

W turnieju zagrało 13 zawodników Rakovii. Zespół podzielony został na 3 składy. Graliśmy po 16 minut, systemem „każdy z każdym”. Wszyscy mogli zaprezentować się publiczności w każdym meczu, ale nie graliśmy „wszyscy po równo”, bo chcieliśmy też powalczyć o czołowe lokaty. Zaczęło się dobrze, od wysokiego zwycięstwa 4:1 nad ATP. W drugim meczu „o I miejsce w turnieju” z KS Raszyn  mieliśmy poważne problemy z silnym i zdecydowanym przeciwnikiem. Raszyn pokazał, że nie przypadkowo awansował do I ligi. Nie poradziliśmy sobie z krótkim kryciem, mieliśmy problem z rozpoczęciem ataku, graliśmy statycznie, bez ruchu do piłki. Nikt nie chciał wziąć na siebie gry, baliśmy się odpowiedzialności. Przegraliśmy 0:1 po stracie przy wyprowadzaniu piłki od bramki. Brak odpowiedzialności z silnym przeciwnikiem = przegrana. W trzecim meczu udało się wygrać 2:0 z Deltą, z pomocą bramkarza Michała Szczęsnego, który wyręczył zawodników z pola i strzelił pierwszą bramkę. Od tego momentu gra zaczęła się układać. W czwartym meczu z Unią Warszawa, znów obudziliśmy się i zerwaliśmy do gry gdy było już 0:1. Skuteczności starczyło tylko na remis. Piłka nie chciała wpadać do bramki przeciwników, albo nie potrafiliśmy jej tam umieścić mimo licznych sytuacji. Ostatni mecz z Football Talents decydował o kolejności w tabeli kilku zespołów. Nawet remis dawał „srebro”, ale nawet porażka nie zepchnęła nas z podium. Początkowe minuty to koszmar. Nie za bardzo wiedzieliśmy po co wyszliśmy na boisko. Za nim otrząsnęliśmy się po pierwszej bramce, padała druga, trzecia i jeszcze czwarta na dokładkę. Poprzeczkę postawiliśmy sobie wysoko: odrobić 4 bramki w 6 minut. Żeby były emocje, przystąpiliśmy do odrabiania strat. 1:4, 2:4, 3:4 i minuta na strzelenie wyrównującej bramki. Niestety licznik zatrzymał się na 3:4 i czwarta bramka nie chciała wpaść. Po tak nieodpowiedzialnej grze dobrze, że udało się chociaż stanąć na podium. Dodatkowo Michał Szczęsny został wybrany najlepszym bramkarzem turnieju- i to jest drugi plus naszego występu.

Każdy z zawodników otrzymał wyniki testów sprawności fizycznej. Tym samym zna swoje słabe i mocne strony. Ilu zawodników pracuje nad poprawą swojej wytrzymałości, szybkości czy siły, która jest poniżej średniej?  Nie na treningu z drużyną, tylko dodatkowo, indywidualnie, bez trenera i zespołu. Bo na treningu grupowym nie jest w stanie nadrobić zaległości. Niewielu, może kilku, może dwóch- trzech. A co z resztą? Przychodzi w pewnym momencie mecz z Raszynem i …. stoimy zamiast biegać, głowa by chciała grać, ale nogi nie bardzo nadążają. Same ambicje i aspiracje do grania w I składzie nie wystarczą bez poparcia tego pracą. Na obóz jedzie 7 zawodników zainteresowanych swoim rozwojem, do grania w meczu (najlepiej jak najwięcej minut, albo chociaż tyle co inni, żeby było sprawiedliwie), jest chętnych 15. Kolejna sprawa- egoizm. Dobry wynik zespołu schodzi na trzeci plan, w sytuacji, gdy nie wszyscy zagrali „po równo”. Zamiast radości z sukcesu zespołu, jest płacz i smutek (!), bo kolega zagrał 5 minut więcej. Gramy według umiejętności, zasług i potrzeb ZESPOŁU. Nie liczy się „ja”, tylko „MY”. Kto tego nie czuje, marnuje się w grach zespołowych i powinien spróbować swych sił w sportach indywidualnych.