Rakovia 2007 I po ciężkim boju z FC Komorów wygrała 2:1 (1:1) w II lidze Młodzików. Ostatni zespół w tabeli nie zamierzał się poddać bez walki i mało brakowało, a zdobyłby pierwszy punkt.
To spotkanie nie było łatwe i nie zakończyło się wysokim zwycięstwem Rakovii, jak w pierwszym meczu. Ale tego się spodziewaliśmy i na to byliśmy przygotowani. Co z tego, jak już na początku meczu daliśmy sobie strzelić bramkę z kontry. Złe ustawienie, spóżnione decyzje, brak koncentracji i w efekcie musieliśmy odrabiać straty. A gra pod presją nigdy nie wychodzi tak, jakby się chciało. Każda minuta przynosi coraz większe zdenerwowanie, które udziela się wszystkim zawodnikom. Nie potrafimy i nie lubimy grać jako faworyt. Chyba nikt nie lubi. Mecz, który „trzeba” wygrać, a nie wypada nawet zremisować, nie układa się po naszej myśli. Minuty uciekają, niby „pewne” punkty wymykają się z ręki. Wtedy potrzebna jest silna psychika całej drużyny, wiara w zwycięstwo i kilka indywidualności. To wszystko mieliśmy. Graliśmy konsekwentnie, choć trochę brakowało wykończenia. Najpierw z karnego, po faulu na Dawidzie Skowerze, nie pomylił się Konrad Miciński. Do przerwy wyrównaliśmy stan meczu. W II połowie mocniej przycisnęliśmy gospodarzy, którzy rewanżowali się grożnymi kontrami. Przeciwnik walczył o pierwszy punkt, my o zwycięstwo z ostatnim zespołem w tabeli, które nam się „należało”, tylko nie zgadzały się strzelone i stracone bramki. Dopiero 8 minut przed końcem udało się przechytrzyć obronę Komorowa. Prostopadłe podanie Janka Piszczako, otworzyło drogę do bramki dla Dawida Skowery, który strzelił obok bramkarza zwycięską bramkę. Do końca meczu niepotrzebnie forsowaliśmy tempo meczu, graliśmy ryzykownie i chaotycznie. Brakowało spokoju i opanowania, choć już wynik się zgadzał z założeniami. Wyszarpaliśmy zwycięstwo z ciężkiego terenu. Kolejne doświadczenie i punkty zdobyte!