WYSZARPANY REMIS

W meczu III kolejki ligowej Orliki 2007 I zremisowały z KS Ursynów 2:2 (1:2). W ostatniej akcji spotkania piłka znalazła drogę do bramki gości i Rakovia wywalczyła przynajmniej jeden punkt.

Ten mecz nie ułożył się po naszej myśli, tak jak poprzednie. Tym razem nie strzeliliśmy pierwsi bramki, a były do tego wyborne dwie okazje na samym początku spotkania. Teraz trzeba było odrabiać straty. Ucierpiał na tym poziom gry. Graliśmy chaotycznie, nerwowo, a nieudane zagrania wpływały negatywnie na nasze kolejne poczynania. W tym meczu nic nie szło. Zawodników opanował wszechobecny stres, z którym nie potrafili sobie poradzić. Nie dochodziliśmy do sytuacji strzeleckich, bo nasze akcje były rwane i niedokładne. Oddaliśmy tylko 7 celnych strzałów, w sumie 14! Gdy już udało się stworzyć sytuację bramkową, brakowało zimniej krwi. W innych okolicznościach pewnie potrafilibyśmy ten mecz wygrać, bo czasu było dużo (III kwarty), tym razem nie potrafiliśmy się odblokować. A jedynym na to sposobem było zdobycie bramki. Mecz sam nie chciał się wygrać, przeciwnik nie chciał się poddać. Po stracie drugiej bramki musieliśmy zagrać bardziej ofensywnie, co stwarzało szanse do kontry dla KS Ursynów. Nieustępliwa walka do końca i wiara w zwycięstwo pozwoliła zmienić niekorzystny wynik po I kwarcie na remis. Ostatnia akcja meczu Konrad Miciński- Dawid Skowera, nareszcie odczarowała bramkę gości i na pocieszenie dała punkt. Trochę za dużo czasu straciliśmy na rozpamiętywanie swoich nieudanych zagrań, nerwy, narzekania, płacz i szukanie winnych, a nie potrafiliśmy wrócić do swojej optymalnej dyspozycji. Po pierwsze: mecz sam się nie wygra. Po drugie: jak nie da się wygrać, to trzeba przynajmniej zremisować. Wyciągamy wnioski i gramy dalej!

Zdjęcia z meczu